środa, 7 grudnia 2016

Zwolnij Niedźwiedzie


Historia prawdziwa.
Październikowe szlaki bieszczadzkie. Szłam w stronę Tworylnego, a za mną szła pani z panem w średnim wieku… Trwało to dość długo, ale w pewnym momencie gdzieś skręcili i już ich nie spotkałam… Na drugi dzień rano schodziłam z Połoniny Wetlińskiej (po wschodzie słońca) trochę zamyślona, trochę niewyspana. Patrzyłam raczej pod nogi niż przed siebie, więc nie zauważyłam, że obok szlaku stoi para... Dopiero zareagowałam na „dzień dobry” :D Okazało się, że to Ci sami państwo i od razu się zapytali, czy szłam wczoraj do Tworylnego… Skorzystałam z okazji, żeby odpocząć i porozmawiać.
Para bardzo sympatyczna i jak to w życiu bywa zaczęła się dyskusja o tym gdzie iść, jak z pogodą, co warto zobaczyć no i o wyjątkowym pięknie Bieszczadów. Po chwili temat zszedł na dzieci i wnuki tej sympatycznej pary. Pani namówiła córkę, żeby przyjechała w Bieszczady z dziećmi, bo nigdy nie była, więc zadowolona spakowała siebie, dzieci i razem z nimi na 2 auta wyruszyła ku przygodzie… 

Przygoda trwała krótko, w sumie to chyba się nawet nie zaczęła, bo jak córka zobaczyła znak „zwolnij niedźwiedzie” wcisnęła hamulec wrzuciła wsteczny i powiedziała, że nie ma takiej opcji, żeby w ogóle wysiadła z auta…zawróciła do domu i już nigdy nie wróciła w Bieszczady :D Od tamtej pory nieustannie nurtuje mnie pytanie jak Ci wszyscy ludzie tam tyle czasu przeżyli ;)


PS. Pamiętajcie jak zobaczymy taki znak to nie wrzucamy wstecznego tylko zwalniamy :D